Według najnowszego raportu zaprezentowanego przez PRM – przygotowanego na zlecenie Eurocash – rynek spożywczy w Polsce urośnie do 440 mld zł w 2023 roku[1] (wzrost o 9,3% względem ubiegłego roku), a w roku 2025 osiągnie już wartość 483 mld zł. To wartości zbieżne z analizą Research and Markets[2], która w ubiegłym roku prognozowała, że rynek produktów spożywczych w kraju nad Wisłą ma przebić barierę 100 mld USD najpóźniej do 2025 roku. Na tak dynamiczny wzrost wpływa kilka czynników – od napływu imigrantów zza wschodniej granicy, aż po inflację zwiększającą wartość obrotów w handlu detalicznym.
Równie dobrze ma się eksport polskiej żywności. Z danych opublikowanych w styczniu 2023 przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa wynika, że tylko do listopada ubiegłego roku eksport polskiej żywności osiągnął wartość 204 mld złotych (43,6 mld EUR) [3], gdzie w analogicznym okresie rok wcześniej wartość ta wyniosła 155 mld złotych. Większość produktów eksportujemy do krajów Unii Europejskiej, w szczególności do Niemiec, ale także poza UE np. do Stanów Zjednoczonych czy Arabii Saudyjskiej.
Rynek spożywczy - czy małych sklepów będzie mniej?
Nie oznacza to jednak, że rynek spożywczy w Polsce maluje się jedynie w różowych barwach. Jak podaje „Rzeczpospolita”, na podstawie zamówionego raportu autorstwa Dun & Bradstreet wynika, że mapy polskich sklepów zniknęło w 2022 roku blisko 4000 z nich, a kolejne 9,500 placówek zawiesiło swoją działalność.[4] Co ważne, w większości problemy dotykają sklepów spożywczych. Z rynku znikają mniejsze, osiedlowe placówki, a ich miejsce po raz kolejny zajmują dyskonty. Tylko pod koniec grudnia 2022 r. Jeronimo Martins otworzyło w Polsce kolejne 24 sklepy sieci Biedronka.[5] Jednak w równym stopniu, niezależnie od wielkości placówki i skali biznesu, wszyscy sprzedawcy borykają się z tymi samymi problemami – rosnącymi cenami energii, kosztami najmu, wzrostem kosztów płac czy rosnącymi stratami spowodowanymi kradzieżami. Jeszcze nie tak dawno temu media rozpisywały się o zamykaniu masła w gablotach, niczym kiedyś drogich alkohoil premium.
– Dane dotyczące wzrostu liczby kradzieży w polskich sklepach są alarmujące. Policja mówi o prawie 30% wzroście rok do roku. Z jednej strony część klientów kradnie z powodu postępującego zubożenia – rosnące ceny niemal wszystkich produktów popychają ich do tych działań, a z drugiej strony planowane zmiany z prawie podnoszące próg, od którego mówimy o przestępstwie kradzieży, zamiast o wykroczeniu, zachęcają zorganizowane grupy. Mniejsze sklepy, w tym dyskonty, bardzo często rezygnowały z jakichkolwiek zabezpieczeń przeciwkradzieżowych i do dziś ich nie mają. Powody były różne, ale często też słyszeliśmy o braku miejsca na instalację anten czy bramek. Dlatego, w lutym wprowadziliśmy na rynek bramkę antykradzieżową NS45, której niewielkie rozmiary, a jednocześnie ogromne możliwości pozwalają zamontować ją w praktycznie każdym sklepie – nawet tym najmniejszym. Nie jest rozwiązaniem problemu zamknąć kasy automatyczne, jak to miało miejsce w jednej z sieci handlowych na terenie Niemiec. Sztuką jest mądrze ograniczyć straty, poprzez wykorzystanie nowoczesnych rozwiązań, które nie utrudniają życia uczciwym konsumentom – tłumaczy Robert Głażewski, Business Unit Director w Checkpoint Systems. W dobie wysokich cen energii elektrycznej ważna jest także ekonomika elektronicznych zabezpieczeń – te najnowsze zużywają nawet o 94% mniej prądu niż starsze rozwiązania. W skali roku są to duże oszczędności – dodaje.
Królują dyskonty
O tym, że w Polsce dyskonty niemal „rozdają karty” na rynku handlu detalicznego w sektorze spożywczym, świadczą także inne dane. Na koniec ubiegłego roku Biedronka mogła pochwalić się 3395 placówkami, Lidl posiada 850 sklepów (wzrost o 100 placówek w ciągu roku), Netto to 660 sklepów, a Aldi 250[6]. Równie imponująco wygląda rozwój sieci Dino, która na koniec 2022 liczyła 2156 sklepów, co oznacza przyrost aż o 344 placówki w ciągu roku.[7] Na siłę dyskontów nie wpływa jednak tylko ich wysoka dostępność i rozbudowana sieć placówek. Okres pandemii zmienił przyzwyczajenia Polaków i coraz chętniej robimy większe zakupy, ale rzadziej. Odsetek osób, które deklarują właśnie taką formę, wynosi już 51%.[8] Choć w dużych ośrodkach miejskich część ruchu przeniosła się do internetowych supermarketów spożywczych, to jednak aż 60% konsumentów nigdy nie robiło zakupów spożywczych w ten sposób i nadal preferuje sklepy stacjonarne. Nie oznacza to, że całkowicie rację bytu stracił tzw. mikro-handel, małe, rodzinne czy osiedlowe sklepy. Na mapie Europy jesteśmy krajem wciąż o największym udziale sprzedaży w placówkach mniejszego formatu, czyli poniżej 300 mkw.[9]
Konsumenci wrażliwi na cenę
Jeszcze niedawno można było mówić, że Polacy chętnie wspierają lokalne społeczności, w tym miejscowych przedsiębiorców. Napędzane przez inflację ceny zmieniają zachowania konsumenckie i polscy konsumenci coraz częściej studiują gazetki reklamowe w poszukiwaniu najlepszych okazji.
– Dane płynące z badania Nielsen Shopper Trends 2022[10] pokazują, że rośnie odsetek konsumentów, którzy bez problemu zmienią sklep ze względu na korzystniejszą ofertę u konkurencji. Już 33% z nas tak postąpi, co stanowi wzrost o 5 punktów procentowych w stosunku do poprzedniego badania. Coraz częściej będziemy obserwować zakupy podzielone – w jednym sklepie kupimy tańsze masło, w drugim mięso w okazyjnej cenie, a w trzecim proszek do prania. Sklepom coraz trudniej będzie budować lojalność swoich klientów, kiedy ci stają się coraz bardziej wrażliwi na cenę. To znowu uderzy w mniejsze, osiedlowe sklepy, które działają poza dużymi sieciami i nie mają szans na agresywną walkę cenową. Mogą one jednak postawić na unikalne doświadczenia klientów – jak poczucie doskonałej obsługi czy też wysoką jakość oferowanych produktów. Wciąż są na rynku konsumenci, którzy stawiają jakość produktu, ponad jego cenę. – dodaje Robert Głażewski z Checkpoint Systems.
Choć perspektywy dla branży handlu spożywczego nie są najgorsze, to jednak część sprzedawców boleśnie odczuje rosnącą wrażliwość cenową konsumentów. Mniejsze sklepy działają w trudnym otoczeniu ekonomicznym i nie mają możliwości silnej negocjacji cen czy też dalszego obniżania marży, którą zrekompensowałby wyższym wolumenem sprzedaży. Rok 2023 upłynie zatem pod znakiem jeszcze silniejszego umacniania się dyskontów, szukaniem przez konsumentów tańszych zamienników, niską lojalnością wobec sieci handlowych i – niestety – nadal rosnącym poziomem kradzieży.
[1] https://www.wiadomoscihandlowe.pl/artykul/rynek-spozywczy-w-polsce-urosnie-do-440-mld-zl-w-2023-roku-a-co-potem-nowe-prognozy
[2] https://www.researchandmarkets.com/reports/5322646/food-and-grocery-retail-in-poland-market
[3] https://www.kowr.gov.pl/biuro-prasowe/aktualnosci/wzrost-wartosci-polskiego-eksportu-zywnosci-w-okresie-11-miesiecy-2022-r
[4] https://www.rp.pl/handel/art37728731-rzez-malych-sklepow-w-polsce-najszybciej-znikaja-spozywcze
[5] https://www.rp.pl/handel/art37728731-rzez-malych-sklepow-w-polsce-najszybciej-znikaja-spozywcze
[6] https://handelextra.pl/artykuly/261603,biedronka-lidl-aldi-netto-ktory-dyskont-otworzyl-najwiecej